Bornholm
10 czerwca
Rano budzi nas śpiew ptaków.Wracamy się ok.kilometra na miejsce biwakowe by zrobić toaletę w wspomnianych wcześniej wc.Oczywiście są też stoliki ,więc śniadanie smakuje wyśmienicie.Pogoda jest dalej jak w tropiku,a na nas czas by jechać dalej ,ok. 8 zwiedzamy "Gudhjem Moolle"-wiatrak pochodzący z 1893 roku, służący jako młyn do 1962 roku.
"10-tka' prowadzi nas drogą. Za ok. 6km powinna być kolejna atrakcja rozpadlina Ranklove.Nieżle "bagrowaliśmy" pośród chaszczy i skał by ją znależdz.Chyba nam się nie udało.Jednak nie ma tego złego co na dobre by nie wyszło.Szliśmy ścieżką skalistą nad samym brzegiem morza gdzie tylko chodzą miejscowi ,raczej nie turyści ,dlatego wszyscy nas spontanicznie pozdrawiali. Wspaniałe są takie zaciszne osady, w których farmerzy wystawiają na sprzedaż swoje produkty - dżemy, soki, warzywa, owoce. Przydomowe stoiska są bezobsługowe - należną kwotę po prostu wrzuca się do kasetki. Na naszą rowerówkę zawitaliśmy dopiero wBolsshvan.Nią docieramy do Svaneke. Przy północnym wjeździe do Svaneke stoją dwie charakterystyczne budowle, zabytkowy drewniany wiatrak typu koźlak i w głębi za nim współczesna jest wieża ciśnień, też drewniana. Nieczynna obecnie.To najbardziej wysunięte miasto duńskie n a wschód .Miniaturowe domki zbudowane są na skalach. Znowu specyficzna atmosfera , dużo knajpek ,tu funkcjonuje jedyny na wyspie browar.Atrakcja jest huta szkła gdzie można zobaczyć jak się tworzy rozne "cudeńka".Ale słońce strasznie piecze i czas na kapiel.Nie jedziemy rowerkową tylko wydeptaną ścieżką przy samym brzegu morza .To jest kolejny wspaniały dzień.Gdy docieramy do latarni naszym oczą ukazuje się plaża zastanawiam się czy jestem nad Bałtykiem.Wokół skały,mini port -głęboko i na dodatek trampolina.Korzystamy z jej uroków na maxa . Zanieczyszczenie Bałtyku jest mniejsze niż w Polsce. Przejrzystość wody wynosi około półtora metra, dzięki czemu nurkując, można obserwować morską faunę
W Arsdale przy nadmorskiej wędzarni posilamy się jednocześnie obserwujemy grę grupy starszych ludzi którzy z wielkim zapałem grają w popularne tu bulle..Posileni docieramy do tutejszego wiatraku.
Jest to jedyny na Bornholmie, a nawet w całej Danii, czynny wiatrak typu holenderskiego. Został wzniesiony w 1877r. W jego wnętrzu podziwiać można znakomicie zachowane mechanizmy. Sercem młyna są 3 kamienie żarna o wadze 1,5 tony każde. Mogą obracać się z się z prędkością 70 km/h. Po ustaniu wiatru, mogą się obracać jeszcze przez 10 minut. Jazgot skrzydeł i hałas dobiegający z wnętrza robią imponujące wrażenie. Obok wiatraka jest pracownia rzemiosła artystycznego i mała kafejka. Wszystko jest własnością rodziny Mikkelsen.
Przy okazji obserwuje ciekawą akcję .Po drodze obok poruszaja się trzy pojazdy jeden po drugim .Pierwszy sypie drobne ostre kamyczki na asfalt ale ile ich ma wysypać steruje komputer,drugi jakoś to podgrzewa niczym żelazko z parą ,a trzeci to walec drogowy.Oczy wyszły mi z orbit bo w tutejszych asfaltach nie było dziur!
Ale zaraz sobie uświadamiam że to wszystko przez taką właśnie profilaktykę nie ma szans by powstała wielka dziura.
Gdy dojeżdżamy do skrzyżowania naszej drogi rowerowej z droga nr22.Wjeżdżamy na nią .Prowadzi ona do rezerwatu Paradis Bakkere(Rajaskie pagórki)Tą ciekawą część Borholmu zostawiamy sobie na jutro ,bo przed wjazdem do lasu jest tzw.tanie pole namiotowe ,czyli plac przy gospodarstwie rolnym.Jest puste.
Plac biwakowy znajduje się na polanie, na skraju lasu, przy drodze Oksemyrevej - jest to droga prowadząca tak jak wspomnialem do fantastycznych terenów przyrodniczych Paradisbakkerne. Perwnie wczesnym rankiem słońce skutecznie zachęci nas do wyjścia z namiotu i podziwiania pięknego widoku z Bałtykiem w tle.Do gospodarstwa jest jakieś 200m.Jest parę stolików,miejsce na ognisko.Na drzewie wisi kartka z informacja ile kosztuje , i mapką gdzie toaleta.
Ale 100m od nas przy wieżdzie do lasu jest miejska toaleta taka z jakich do tej pory korzystaliśmy.Rozbijamy się .Zostawiamy cały dobytek i jedziemy przez gospodarstwo do Nexo na zakupy .Mamy nadzieję że zapłacimy za nocleg ,jednak nikogo nie było.Wieczorem rozpalamy ognisko ,sądząc że pojawi się właściciel .Nikt jednak nie przyszedł.