SUDETY
17 czerwca Śnieżnik 1425m npm. najwyższy, graniczny szczyt po polskiej stronie w Sudetach Wschodnich.
Śnieżnik był tak popularny, że w latach 1895-1899 wzniesiono tutaj kamienną wieżę widokową w kształcie cylindrycznej baszty, miała 6 kondygnacji i wysokość 33,5 m. Teraz pozostał po niej stos kamieni, ulubione miejsce dla pamiątkowej fotografii
Dziś interesuje nas jeden cel -Śnieżnik.Stronie opuszcamy dobrze poprowadzoną rowerówką.Po drodze mijamy stary wapiennik w Kletnie. Asfaltem dojeżdżamy do Janowej Góry i odbijamy w leśną drogę prowadzącą w kierunku schroniska pod Śnieżnikem. Po drodze wyręby lasu, ale leśnicy ze zrozumieniem nas przepuszczają.Ten odcinek zajmuje nam 1;30 h .Od schroniska Na szczyt Śnieżnika prowadzę rower pół godziny.Na szczycie kilka szybkich fotek min. przy stercie kamieni, po byłym schronisku .Szybko wracamy bo "wzięła nas w swe objęcia ogromna czarna chmura"Na dodatek zorientowałem się że odpadł mi blok w drugim bucie.Spod schroniska wracamy zielonym szlakiem rowerowym pod jaskinie Niedziwiedzią.Zamierzamy ją zwiedzić , ale są wycieczki szkolne z rezerwacjiami I najblizszy wstęp za ponad godzine.Zostawiamy to na inną okazję.Wracamy do Kletna gdzie jemy obiad w kolejnej godnej polecenia restauracji "Nad Stawem"Można tu za darmo złowić sobie pstrąga I tu go zjeść.Inne dania też sa wyśmienite ,za przystępną cenę.Na pewno tu bedziemy się jeszcze stołować.Przejechane 40km
18 czerwca - Kowadło , 989 m n.p.m. - graniczny szczyt w południowej części Gór Złotych
Rudawiec 1112 m n.p.m. - drugi co do wysokości szczyt Gór Bialskich.
Dziś dwie góry do zaliczenia.Jesteśmy wypoczęci ,nocleg na naszej kwaterze to jest balsam na przeciwności pogodowe.
Polecamy szlak Havla (Solidarności) ,prowadzi do szlaku zielonego pieszego a ten na szczyt Kowadła.My chcieliśmy sobie skrócić drogę -efekt mordercze przedzieranie się do szlaku przez wiatrołomy i chaszcze. Po pamiątkowych fotografiach na szczycie podążamy dalej szlakiem zielonym pieszym i docieramy do rowerowego czerwonego. Po pewnym czasie opuszczamy go wybierając drogę gruntowa prowadzącą nas w okolice Rudawca.Z drogi oznaczonej jako narciarska trasa biegowa skręcamy w zielony pieszy, łagodnie dochodzący do szczytu Rudawca, przy czym w końcówce poruszamy się wzdłuż granicy.
Czemu drugi, a jednak pierwszy? Wyższa od niego jest Travna hora (1121 m n.p.m.), a po polskiej stronie granicy jej drugorzędny wierzchołek - Postawna (1117 m n.p.m.). Jednak przez żaden z wymienionych wierzchołków nie prowadzi znakowany szlak turystyczny (pomiędzy nimi przebiega granica państwa), dlatego też na liście Korony Gór Polski znalazł się Rudawiec, stając się w ten sposób reprezentantem małych Gór Bialskich. Rudawiec położony jest w grzbiecie granicznym w południowej części gór.
Korzystając z mapy ustalamy drogę powrotu. Poruszamy się dalej szlakiem wzdłuż granicy by odbić przecinką leśną do nieodległej drogi rowerowej nr 5724 .
Ładne asfalty i wspaniałe widoki, warto tutaj przyjechać. Kierujemy się na Starą Morawę, długi przyjemny zjazd w dół, szybko mijają kilometry. W związku z tym że smakowało nam jedzenie dnia poprzedniego, skręcamy do Kletna do Zajazdu Nad Stawem, tym razem pomidorowa i pierogi. Nie pada ale jest zimno .Przejechane50km.
19 czerwiec Biskupia Kopa 889m npm-góry Opawskie
Po pożegnaniu miłymi gospodarzami pędzimy na Czechy by skrócić trasę na kolejny cel. Przemykamy przez Lądek Zdrój, kierując nasze kroki w stronę Przełęczy Lądeckiej 665m, skąd wjeżdżamy do Czech. W Jaworniku mijamy zamek, na który trzeba się wspiąć po kilkunastu schodach. Deszcz nie odpuszcza, ale po chwili niespodziewanie wychodzi słoneczko - uroki czerwca pełną krasą. Za Widnawą Andy łapie kolejna "gumę" w tylnym kole. Małe szkiełko, z którym nie poradziła sobie opona Szwalbe - to jakaś kicha ten Rapid Bob.
W Głuchłazach natrafiamy na sklep rowerowy" Swiat Roweru" z widzenia znam właściela z Maratonów. Kupuję bloki do butów I dzięki udostępnieniu warsztatu montuję je.Mam teraz pełen comfort jazdy.Dzięki.W miedzyczasie załatwiamy kwaterę w Jarnołtówku za 30zl. Gdy tam docieramy rozpoczyna się kolejna ulewa . Schroniliśmy się w pizzerni "Włoski smak "ale zamówiliśmy schabowego -bardzo dobry
We wsi jest dziwna numeracja , trochę nam zajmuje dotarcie do bazy.Na miejscu kolejna baza sprzyjająca rowerzystom -gorąco polecam.
W pokoju porzuciliśmy sakwy. Najpierw pojechaliśmy do sklepu , zrobić zakupy, a następnie w góry zdobyć Biskupią Kopę. Jako że było już po siedemnastej , wybraliśmy najkrótszą drogę szlakiem czerwonym. Okazała się mało przyjazna, czasami uciążliwa, a drogi po ulewach pełne kałuż i błota. Docieramy jednak do szczytu, deszcz nie pozwala na zrobienie dobrych zdjęć. Nawet wieża widokowa jest słabo widoczna. Powrót już normalnie drogą rowerową koło schroniska "Pod Biskupia Kopą". Co prawda błoto nie pozwalało rozwinąć prędkości, ale po 2,5 godzinach jesteśmy w Pokrzywnej. Wracamy na kwaterę. Gospodarz udostępnił nam myjkę Karcher, mogliśmy umyć nasze ubłocone nie do poznania rowery, a o ubraniach już nie wspominam. Wieczorne piwko pozwoliło cieszyć się 16 zdobytym szczytem Korony Gór Polskich. Jutro opuszczamy Sudety, jedziemy bliżej naszych rodzinnych stron.Przejechane 91 km